Stał sobie tak w rogu na korytarzu i co obok niego przechodziłam, to mówiłam sobie, że muszę coś z nim zrobić. Jego ciemny kolor mi się nie podobał, a poza tym trochę już się poniszczył. Chciałam go przemalować na biało już dawno, ale zdawałam sobie sprawę z tego, że materiał w koszach już nie będzie pasował, więc czekałam, aż mi wpadnie w ręce jakiś ładny materialik...
Ha! I znalazłam zasłonkę w pastelową kratę. Długo kombinowałam zanim uszyłam te wkłady do koszy... (Nie jestem przecież krawcową, szyję tylko z przypadku, dlatego musiałam się trochę nagłowić co do czego :) Co usiadłam za maszynę to albo nie miałam pomysłu jak to uszyć, albo uszyłam i mi źle wychodziło. Zasłonka była mała, więc odprułam ją ze wszystkich stron, żeby odzyskać jak najwięcej materiału, ale i tak ciągle go brakowało. Doszyłam kawałek z innego materiału, i w końcu powstało wypełnienie do koszy.
Reszta już z górki, chociaż nie spodziewałam się, że szczebelek w tak małym regaliku może być aż tak dużo...
No ale jest, mój nowy śliczniusi jasny regalik:
A na nim lawendowa kulka z kwiaciarni, osłonka i podstawka z Ikea
Na koszykach nie mogło zabraknąć mojej ostatnio ulubionej koroneczki.
Wcześniej wyglądał mniej więcej tak, może trochę gorzej.
Przy okazji zobaczcie, jakie śliczne świeczki kupiłam w Ikea.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za wszystkie komentarze, jest mi bardzo miło czytać pozytywne oraz krytyczne opinie.